Profilaktyka Wdzięczności
Czytając posłuchaj: https://www.youtube.com/watch?v=lA7n7TwPDmw
Łatwo jest być
wdzięcznym, jeśli wszystko idzie po mojej myśli, zgodnie z planem, albo jeszcze
lepiej. Ale co jakiś czas przychodzą dni czarne jak smoła, mieszanina
węglowodorów będących zlepkiem negatywnych doświadczeń. Albo dni, kiedy od rana
w uszach dzwoni alarm przeciwlawinowy. Zaczyna się od kamyczka, który wylądował
mi na głowie. Niby nic,
a z każdym następnym krokiem czuję coraz większe zagrożenie, coraz więcej ciosów, aż wreszcie nadchodzi moment kulminacyjny. Leżę więc pod kamieniami i czekam. Lub też najdziwniejsze dni, kiedy absolutnie nie mam pojęcia co jest nie tak, ale niepokój i niesmak towarzyszy nieprzerwanie. Zadomawia się i uderza po cichu. Bez uprzedzenia z lubością
i oddaniem…
a z każdym następnym krokiem czuję coraz większe zagrożenie, coraz więcej ciosów, aż wreszcie nadchodzi moment kulminacyjny. Leżę więc pod kamieniami i czekam. Lub też najdziwniejsze dni, kiedy absolutnie nie mam pojęcia co jest nie tak, ale niepokój i niesmak towarzyszy nieprzerwanie. Zadomawia się i uderza po cichu. Bez uprzedzenia z lubością
i oddaniem…
Wtedy dopiero wdzięczność to wyczyn. Dziękczynienie
wśród łez, z poranionym sercem. W samotności, w chorobie, upadku, ruinie.
Wtedy, gdy mamy ochotę wycofać się ze świata, wcisnąć pauzę, stać się
nieczułymi istotami, pustelnikami na siłę, którzy wykrzykując swe krzywdy oraz
potrzebę odosobnienia w eter, tak naprawdę chcą tylko bliskości.
Dlaczego działamy
kierując się paradoksami? Bo może nasza społeczna logika wypaczyła się? Bo nie robimy
czegoś co nie wypada? Nie wiem.
Sama też jestem
człowiekiem i przechodząc przez powyższe stany, próbując odpowiedzieć na te
pytania, setki razy szukałam lekarstwa. I wpadłam na trop. A uwierzcie, że
biorąc do ust najróżniejsze medykamenty, chodząc na fazie tyle razy, w końcu
wyczułam ten najskuteczniejszy.
Światło rozprasza
ciemność, dźwięki - ciszę, uśmiech - płacz, samotność - obecność. Ale jest tu
jedna pułapka: oczekiwania. Ponieważ
chcemy światła właśnie z TEJ latarki, dźwięków TEGO głosu, uśmiechu TYCH ust i
obecności TEJ konkretnej osoby. Nie tędy droga. Zalecanym leczeniem staje się wdzięczność stosowana, aplikowana tu i
teraz, używająca tego co masz, a nie co chciałbyś mieć.
Możliwe, że nie będzie
dnia, bez chęci posiadania czegoś, bądź bycia z kimś poza zasięgiem. Możliwe,
że nie będziesz
w stanie zapomnieć wyrządzonych krzywd, a chandra zacznie przychodzić na herbatę coraz częściej. Spróbuj podjąć decyzję: „05.02.2019 nie wybiorę fiolki z cykutą, nie zabiję dzisiaj, by dotrwać do jutra, bo wtedy coś na pewno samo się zmieni. Uraczę się raczej lemoniadą, przyrządzoną z kwasów przeszłości i postaram się o order uśmiechu!”.
w stanie zapomnieć wyrządzonych krzywd, a chandra zacznie przychodzić na herbatę coraz częściej. Spróbuj podjąć decyzję: „05.02.2019 nie wybiorę fiolki z cykutą, nie zabiję dzisiaj, by dotrwać do jutra, bo wtedy coś na pewno samo się zmieni. Uraczę się raczej lemoniadą, przyrządzoną z kwasów przeszłości i postaram się o order uśmiechu!”.
Brzmi jak wyświechtany
tekst motywacyjny. Nie chciałam tego. Nie chce też umniejszać problemom
gigantom, ani śmiać się z niezgody. Po prostu obserwując, stwierdzam, że
decydując się na otwarcie drzwi, to właśnie niespodziewane spotkania,
nieoczekiwane zdarzenia pomagają najbardziej. A, dziwnym trafem, pojawiają się
znikąd. Zupełnie jakby Ktoś maczał w nich palce…
Zmień swoje nawyki
dziękując.
Ma Ryś.
Komentarze
Prześlij komentarz