Posty

Poranione Dłonie w wyschniętym kokonie

Obraz
  Podobno człowiek to w 70 procentach woda I dziś 100 procent z tych 70 dochodzi do wrzenia To stan kiedy szum się intensyfikuje, A czajnikowy wihajster z tyłu trzyma w napięciu Przeskoczy zaraz w górę Już za chwilę!   Świat coraz mocniej się dzieli, a wraz z podziałami ubywa wody Część kropelkuje, a część przelewa się na czyjąś korzyść Część się zapada, część wysycha Niektóre informacje są jak kubeł zimnej wody – zawodzące, topiące            Niektóre jak morsowanie – uzdrawiające, orzeźwiające Weryfikujące, uwalniające… Niektóre toksyczne, klejące, jak śnieg zakrywające   Ile zostało w środku? Wysychające źródełko? Mrożonka maleńka? Pękająca tama? Czy krwisty zalew? Staw zamrożony?   Bezsilność znieczulana na różne sposoby woła: „Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce” „Póki woda we frajerce” chciałoby się dodać. To już nie przelewki, ale nie dam kropnąć mojej Nadziei!   PSTRYK! Czy to już? Czy się zagotowało? Wihajster przeskoc

Pisanie na zawołanie?

Obraz
  Nie mam pewności czy w ogóle można całkowicie uchwycić pełnowymiarową definicję wdzięczności. W głowie mojej, równolegle do prób poukładania ważniejszych odkryć i zhierarchizowania przewodniczących wartości, wiruje nieskończenie wiele myśli, modyfikacji myśli, a nawet modyfikacje modyfikacji tychże myśli… Powyższy stan rzeczy sprawia mi często niemało kłopotów, jednak przysparza też wiele radości i zwyczajnie urozmaica moją codzienność. Wybór wdzięczności jako przewodniczki po moim blogu nie był więc przypadkowy. Nie był też przemyślany z każdej strony i pod każdym kątem. Taki mały paradoks wystąpił i wciąż pojawia się na deskach sztuki mojego życia. Pięknie to brzmi, ale często trudno jest być wdzięczną za walczące ze sobą skrajności, za wirujące myśli, za wrażliwość cierpiącą na nieuleczalne ADHD. Trudno jest godzić głęboko poróżnione rzeczywistości, niejednoznaczne opinie, cząstki wielobarwnych zdań. Trudno łączyć wewnętrznego introwertyka i ekstrawertyka, troskę o siebie i inny

ZBUNKROWANI #5 Miód Wieloświatowy

Obraz
Ryszard Kapuściński w książce pod tytułem „Autoportret reportera” wyznał, że starał się ćwiczyć swoje palce i umysł w sztuce pisania każdego dnia, chociaż sztuka to niełatwa i czasem przytłaczająca. Niestety nie da się powiedzieć tego samego na temat mój i mojego bloga. Plany były nader obiecujące i na miarę moich możliwości, warunki natomiast dogodne. Tuż przed dniami świątecznymi zmieniłam lokalizację mojej kwarantanny, mojego zbunkrowania. Udałam się na południe, w rodzinne strony, do domu minimalizującego nieco zmartwienia ekonomiczne oraz przestrzenne. Krajobraz przyczynił się do przeżyć dawno już nieobecnych w takiej ilości. I choć starałam trzymać się w ryzach zanotowanych planów, to jednak udawałam się w dalekie podróże na długo za długo, co nie uległo zmianie do dzisiaj. Słuch mój uwrażliwił się na szeleszczące kartki, na szum gotującej się w (chciałoby się napisać imbryku) czajniku wody, a także na nawoływania zgłodniałej wyobraźni. Wzrok zaś wkupił się niesłychanie w

ZBUNKROWANI #4, czyli 5 filmowo-serialowych sposobów na odzyskanie motywacji

Obraz
Minął już jakiś miesiąc odkąd jesteśmy zbunkrowani. Prawdopodobnie przeszliśmy już przez szereg przeróżnych nastrojów, próbowaliśmy zabrać się za niejedną nową, bądź zaniedbaną   czynność, albo wzbudzić w sobie systematyczność. Bez niej trudno osiągnąć coś większego i trwalszego. Ale jest jeden haczyk: zmienny nastrój. Zastanawiałam się ostatnio jak to działa, że jednego dnia wydaje mi się, że mogę i CHCĘ zrobić tyle fantastycznych rzeczy, nawet dobrze wykorzystałam czas, a następnego jestem miękką kluchą. Plan na cały najbliższy miesiąc poszedł się turlać, bo wstałam z diametralnie różnym samopoczuciem. Czy to dzieje się specjalnie? Może mam do czynienia z próbą mojej determinacji? Tego nie wiem. Ale spróbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie skąd wziąć potrzebną dawkę motywacji, nawet w okropnie ponury i dobijający dzień. Oto kilka pomysłów: 1)       Tak jak bohaterowie serialu „Soundtrack” wybierz sobie piosenkę, albo stado piosenek na ten trudny moment. Wykrzycz, wyśpiew

ZBUNKROWANI #3

Obraz
Sąsiadka z bloku naprzeciwko znów wywiesiła pranie. Niesamowite, że każdego dnia widzę nową zawartość sznurka: schnące ciuszki, pościel, jakiś dywanik. Albo wydaje mi się, że to ciągle nowe rzeczy. Niezmordowanie pierze i dogląda balkonowego dobytku. Na jej szczęście pogoda raczej dopisuje: właściwe codziennie świeci słońce i wieje  wiatr. Trochę niżej, w osiedlowym ogródku pracuje starszy pan. Kolejny już dzień grabi liście, gromadząc je w jedno miejsce. Kto wie, może jeszcze coś przycina, może przesadza, albo nawet podlewa. Tego nie wiem. Mój „spacer” przez okno, tak zwany obchód, trwa kilka chwil. Zresztą kto lubi być obserwowany nie wiedząc, że jest obserwowany? Może i mnie zagląda ktoś do mieszkania? Mam nadzieję, że chociaż   się wtedy dobrze bawi. W pobliżu kręci się wiele innych osób. Prawdopodobnie nie wiedzą o moim istnieniu, chociaż stały się moją codziennością. Starsza Pani, która wychodzi na spacer z psiakiem popalając papierosa. Młody chłopak z bujnym włosem,

ZBUNKROWANI #2

Obraz
Do czytania posłuchaj:  https://www.youtube.com/watch?v=snE96_p2CBI   Spędziłam niedzielę w mieszkaniu. Nic nadzwyczajnego i nic nowego. Ale niedziela nadzwyczajna, bo laetare. Bo radości. Weszłam więc w dialog ze sobą. Coś musi mnie cieszyć, nawet gdy z czterech ścian nie wyjdę ani jedną nogą. Pomyślałam. To już wielka radość. Dobrze jest umieć myśleć. Co więcej w miarę logicznie, według społecznych standardów. Itp. Itd. Ale fajnie jest też być odchyleńcem.   Tak odrobinę. Zmieniona perspektywa uwydatnia możliwości, które przepuszczamy próbując być „normalnymi”. Zaskakuje innych i pobudza do szerokotorowości. Jak na dzień radości przystało zalało mnie. Nie tak jak mieszkanie przez przepełnioną wannę sąsiadów z góry, powoli, kropelka po kropelce. Kap kap kap. Bardziej jak wrzątek czarną herbatę. CHLUST! Dużym strumieniem w małej dawce. Woda szybko stygnie, a coraz mocniejsza esencja zostawia po sobie tylko osad. Zalały mnie smutki i tęsknoty. Mimo to cieszę się. Wiem

ZBUNKROWANI #1

Obraz
Przerzucam puste kartki kalendarza. Nie ma na nich żadnych zapisanych planów. Przyszłość pierwszy raz w moim życiu jest nieplanowalna. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Mogę jedynie postanowić sobie co zjem na obiad, którą otworzę książkę, czyj numer wykręcę, o której godzinie wstanę następnego dnia. Hej! Czy to nie właśnie to, do czego namawiają nas lifestajlowe poradniki? No wiecie, żeby żyć chwilą, zatrzymać się i złapać oddech? No i przede wszystkim poznać bardziej siebie? Szukać szczęścia w prostocie i nie wypatrywać aprobaty w oczach innych? Jest jeszcze wiara w Boga. Dzięki tej przedziwnej sytuacji widoczna staje się nauka o Stwórcy, który może wszystko, a zatem być z wiernymi, nawet jeśli nie pójdą na niedzielną Mszę Świętą. Który uczy ich miłości poprzez poczucie odpowiedzialności za najsłabszych i najbardziej podatnych na chorobę. Który jednoczy wyznawców, pomimo izolacji. Ach! Ileż w głowie rzeczy, myśli, znaczeń do przewartościowania! Do czego porównamy tę pan