ZBUNKROWANI #2
Do czytania posłuchaj: https://www.youtube.com/watch?v=snE96_p2CBI
Spędziłam
niedzielę w mieszkaniu. Nic nadzwyczajnego i nic nowego. Ale niedziela
nadzwyczajna, bo laetare. Bo radości. Weszłam więc w dialog ze sobą. Coś musi
mnie cieszyć, nawet gdy z czterech ścian nie wyjdę ani jedną nogą.
Pomyślałam. To już
wielka radość. Dobrze jest umieć myśleć. Co więcej w miarę logicznie, według
społecznych standardów. Itp. Itd. Ale fajnie jest też być odchyleńcem. Tak odrobinę. Zmieniona perspektywa uwydatnia
możliwości, które przepuszczamy próbując być „normalnymi”. Zaskakuje innych i
pobudza do szerokotorowości.
Jak na dzień radości
przystało zalało mnie. Nie tak jak mieszkanie przez przepełnioną wannę sąsiadów
z góry, powoli, kropelka po kropelce. Kap kap kap. Bardziej jak wrzątek czarną herbatę.
CHLUST! Dużym strumieniem w małej dawce. Woda szybko stygnie, a coraz
mocniejsza esencja zostawia po sobie tylko osad. Zalały mnie smutki i tęsknoty.
Mimo to cieszę się. Wiem co na pewno mnie nie cieszy. Posłodziłam herbatę i
wypiłam jednym duszkiem. Pomogło. Poparzyłam podniebienie. Będzie blizna? Juhu,
kolejna do kolekcji.
Vancouver wyraził chęć
rozmowy. Cieszą mnie niespodziewane flashbacki, migawki z lata, dawno nie
widziane, niesłyszane, nieczytane osobowości. I to poczucie czasu. Spotkaliśmy
się w jednej strefie czasowej, mieszkamy w dwóch różnych, żyjemy teraz w tej
posplatanej, pandemicznej, wspólnej.
Poniedziałek trwa u nas 8 godzin dłużej niż zwykle. Żeby przetrwać, na
zmianę ładujemy akumulatory. W naszej strefie czasowej porozumiewamy się
czterema językami, co poszerza ją jeszcze bardziej. Umawiamy się na godzinę.
Zapomniał o różnicy czasu. Potwierdza to tylko moja wizję ^^.
Ucieszył mnie dziś
francuski film. Pocieszna projekcja o związku przez ścianę. O relacji, która
próbowała uniknąć nieprzyjemności „przeciętnych” par. Żadne nie wchodziło sobie
w drogę, nie przeszkadzało brudami na podłodze, czytaniem do późna, wystrojem
mieszkania. Trochę jak z nami. Wszyscy trwamy teraz w „relacjach przez ścianę”.
Bezpieczna odległość, rozmowy: tak, spotkania twarzą w twarz: nie.
Wielogodzinne konwersacje, zasypianie z telefonem w zastępstwie. Pokój niczym
jaskinia: gości nie będzie, sprzątać dokładnie nie trzeba. Ale więź budujemy.
Główna bohaterka nie
chciała uzależniać się od mężczyzny. Postanowiła obejść zasady, ale nie
wyzbywać się związków zupełnie. Cieszę się, bo dostrzegam mocniej siebie.
Nabieram konturów, rozmazane rysy stają się widoczniejsze, coraz wyraźniej
słyszę swój głos. To też bywa duszące, ale nie potrwa wiecznie. „Relacje przez
ścianę”, tylko przez ścianę, nie mają przyszłości!
Dzisiejszy wpis w
konsystencji jest trochę jak sałatka z jabłek (zbyt słodkich), truskawek
(jeszcze niedojrzałych), winogron
(z pestkami), marchewek (surowych), ogórków (kiszonych), majonezu i orzechów... Łączy niestandardowe pocieszności,
ale i w gruncie rzeczy nadziejne intuicje.
(z pestkami), marchewek (surowych), ogórków (kiszonych), majonezu i orzechów... Łączy niestandardowe pocieszności,
ale i w gruncie rzeczy nadziejne intuicje.
Proszę, nie bójcie się
trudnych odczuć. Ufajcie w Obecność Jezusa. Wybierajcie kreatywne rozwiązania w
tej przedziwnej codzienności. Bądźcie wdzięczni! Nie tylko wtedy, gdy
dostrzegacie oczywisty powód, ale też wtedy, kiedy to wybieracie.
A ucieszy nawet krojenie pieczarek (zawsze mogła być cebula!).
A ucieszy nawet krojenie pieczarek (zawsze mogła być cebula!).
#StaySafe.
#StayGrateful.
Ma Ryś.
Komentarze
Prześlij komentarz