ZBUNKROWANI #4, czyli 5 filmowo-serialowych sposobów na odzyskanie motywacji


Minął już jakiś miesiąc odkąd jesteśmy zbunkrowani. Prawdopodobnie przeszliśmy już przez szereg przeróżnych nastrojów, próbowaliśmy zabrać się za niejedną nową, bądź zaniedbaną  czynność, albo wzbudzić w sobie systematyczność. Bez niej trudno osiągnąć coś większego i trwalszego. Ale jest jeden haczyk: zmienny nastrój.


Zastanawiałam się ostatnio jak to działa, że jednego dnia wydaje mi się, że mogę i CHCĘ zrobić tyle fantastycznych rzeczy, nawet dobrze wykorzystałam czas, a następnego jestem miękką kluchą. Plan na cały najbliższy miesiąc poszedł się turlać, bo wstałam z diametralnie różnym samopoczuciem. Czy to dzieje się specjalnie? Może mam do czynienia z próbą mojej determinacji? Tego nie wiem. Ale spróbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie skąd wziąć potrzebną dawkę motywacji, nawet w okropnie ponury i dobijający dzień.
Oto kilka pomysłów:
1)     Tak jak bohaterowie serialu „Soundtrack” wybierz sobie piosenkę, albo stado piosenek na ten trudny moment. Wykrzycz, wyśpiewaj, wyzwól zgromadzone wewnątrz trudne emocje. Taniec połączony z tą metodą nie wydaje mi się zbędny. Ani się obejrzysz, a poczujesz się lepiej i oswoisz sytuację. Prawie pewnym jest, że zachce ci się bardziej, a nawet jeśli nie, to przynajmniej ruszysz tyłek z kanapy.
2)    Podobnie do mieszkańców wyspy Guernsey z filmu „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” odciąż swoje myśli wchodząc w inny świat. Dla nich, książki w czasach II Wojny Światowej stanowiły otuchę. Ponadto dawały pretekst do spotkań z równie przytłoczonymi ludźmi, a nawet uratowały życie. Te kilkuset stronicowe migawki innych światów pobudzają wyobraźnię i pozwalają przyjemnie i pożytecznie spędzić czas. Może warto zorganizować klub czytelniczy przez telefon, albo kamerkę? Sposób sprawdzony! DZIAŁA!
3)     Możesz też napisać list. Do siebie. Taką stronę, lub dwie, które pozwolą wypowiedzieć powód spadku motywacji. Tak jak lekarka i architekt z filmu „The Lake house” prawdopodobnie odkryjesz coś, co zapewni złagodzenie sytuacji i podsunie rozwiązanie problemu. A jeśli nie, to chociaż dowiesz się co jest grane.
4)         Jakimś sposobem jest też zajadanie lodów na kanapie przed telewizorem. Do tego z przyjacielem. Inspiracja rodem
z „Friends”. Teraz co prawda nie urządzisz spotkania ratunkowego, ale zawsze pozostaje wideo rozmowa. Nie jest to może najgenialniejsza opcja. Lody mogą pójść gdzie nie trzeba i jeszcze bardziej spotęgować poczucie beznadziejności. Jednak rozmowa pozwoli przypomnieć ci o planach jakie miałeś zamiar zrealizować,
a w konsekwencji podsyci wolę walki. Warto spróbować?
5)    Zapisz na małych karteczkach pozytywne, małe rzeczy, które ustawiają cię na właściwe tory. Cokolwiek przyjdzie ci do głowy, cokolwiek zauważysz – nawet dziwactwa. Metodę z karteczkami samoprzylepnymi wykorzystał Finch w filmie „Wszystkie jasne miejsca”.

Raczej nie idź za przykładem Waltera White’a z „Breaking Bad” i nie pakuj się w szemrane interesy, albo Denvera z „La casa de papel”, który lubił komuś przywalić.  A już na pewno nie zatapiaj się w swoim smutku. Tyle mamy możliwości! Nawet
z Netflixa można się wiele nauczyć.
#StayHome
#StayGrateful

Ma Ryś.

P.S. Chcielibyście poczytać więcej o pomysłach tego typu? Dajcie znać w komentarzu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZBUNKROWANI #3

ZBUNKROWANI #5 Miód Wieloświatowy

nieuSTANnie na walizkach